Poniższy wpis traktuje o uzależnieniach i chorobach psychicznych, tym jak powstają, jakie mają konsekwencje, jak się je leczy.
Czytając go, pamiętaj proszę, że piszę na podstawie doświadczeń swoich i swoich znajomych z terapii.
Nie jestem lekarzem, psychologiem ani terapeutą. Moje przemyślenia mają wartość czysto anegdotyczną.
Jeśli szukasz pomocy dla siebie, albo bliskich, sprawdź tutaj
Obejrzeliśmy wczoraj z Olą pierwszy odcinek nowego serialu akcji pt. “Idź Przodem, Bracie”. Mało jest polskich produkcji o tematyce z grubsza policyjnej, które by mnie nie odrzuciły (albo wręcz zażenowały- jak Krucjata). A tu muszę powiedzieć, że zapowiada się bardzo fajnie. Może dlatego, że Policja pokazana jest głównie przez pryzmat działań kontrterrorystów, a na tym chuja się znam, więc potencjalne absurdy mi umykają.
Niemniej, w pierwszym odcinku moją uwagę zwróciła jedna rzecz, o której dziś szerzej. Najpierw jednak muszę trochę zarysować fabułę. Jeśli obawiacie się spojlerów- ostrzegam, następne dwa akapity ujawnią trochę na temat fabuły, aczkolwiek zawarte tam informacje poznacie przez pierwsze dwadzieścia minut pierwszego odcinka.
Oskar Gwiazda jest policjantem, ale też dzieckiem osoby uzależnionej. Jego ojciec ma poważny problem z hazardem. Z powodu nałogu przegrał m.in. mieszkanie swojej córki, przez co Marta i jej mąż żyją w drewnianej budzie na działce i spłacają kredyt za mieszkanie, z którego nic nie mają.
Kilkukrotnie powiedziane jest, że Oskar nie opuścił ojca, a czasem ratował go, doraźnie spłacając kilkutysięczne długi (ciekawe jak, z policyjnej pensji?).
To zjawisko bardzo powszechne w rodzinach osób uzależnionych, choć najczęściej role są odwrócone- rodzice kosztem siebie i reszty rodziny, “ratują” uzależnione dziecko. A przynajmniej tak im się wydaje.
Tak naprawdę jednak jest to zwiększanie komfortu uzależnienia, które znacznie utrudnia podjęcie leczenia. Wyobraźcie sobie młodego człowieka, który wpada w cug- przez dwa tygodnie szlaja się po melinach, kradnie, pije i ćpa.
Kiedy po takim maratonie, czuje że ciało zaczyna niedomagać, wraca do domu. Ma gdzie się wykąpać, najeść do syta, dostać świeże ubranie. A jeszcze pewnie podkradnie matce dwie stówki z portfela i można lecieć dalej w tango.
Niestety, najlepszą rzeczą, jaką rodzic, czy generalnie osoba bliska, może w takiej sytuacji zrobić, to postawić granicę. Powiedzieć “nie” - nie będzie domowych obiadów, póki nie pójdziesz na leczenie itp.
Oczywiście, odwyk rozpoczęty “dla świętego spokoju”, nie będzie miał wielkich szans powodzenia. Ale to i tak lepsze niż dawanie komunikatu “czego byś nie nawywijał, my po tobie posprzątamy”.
Dlatego osobom, których najbliżsi pozostają w szponach nałogów, zaleca się tak zwaną “twardą miłość”. Co to oznacza? W dużym skrócie, na pozwoleniu uzależnionemu na ponoszenie kosztów związanych z nałogiem.
Przegrałeś kasę i nie masz co jeść? Nie mój problem, ja ci już dałem na jedzenie. Straciłeś prawko i nie masz jak dojechać do pracy? Kup sobie bilet miesięczny, wyjdź z domu godzinę wcześniej- mi nie jest po drodze cię wozić.
I tak, wiem że łatwo takie rzeczy pisać w necie. Trochę trudniej powiedzieć “nie”, kiedy dziecko przychodzi do domu i mówi, że pożyczyło 100 tysięcy od mafii, i je zabiją, jak nie odda. Powiedzieć “to twój problem” - to prawie niewykonalne.
Wiem o tym, bo jako policjant nie raz z tego korzystałem. Zamiast szukać figuranta po wszystkich melinach w województwie, często dwa razy w miesiącu pukaliśmy do drzwi jego rodziców. W końcu zawsze trafialiśmy na ten moment regeneracji. Figurant był wtedy cokolwiek rozmiękczony, nieskory do stawiania oporów. A rodzice przyjmowali zatrzymanie z mieszaniną goryczy i ulgi.
Ale jak pokazuje serial- takie wsparcie nie prowadzi do niczego dobrego. Umacnia uzależnionego w poczuciu, że ktoś zawsze posprząta jego bałagan. A rodziny i najbliżsi zaniedbują siebie, trwonią swój czas i majątek na działania, które nikomu nie przynoszą pożytku, a wręcz przeciwnie.
Jeśli chcecie poczytać więcej o twardej miłości, to zapraszam choćby tutaj.
Natomiast jeśli wasi bliscy są w nałogu, powinniście szukać wsparcia również dla siebie. Dla rodzin alkoholików działają grupy Al-Anon, dla hazardzistów - Haz-Anon itd.
Również centra odwykowe- jak na przykład to warszawskie- oferują programy dla osób, których bliscy są uzależnieni.
Nie jesteście sami!